czwartek, 12 marca 2015

Dlaczego pokochałam Kolastynę? cz. 2 :)


     W pierwszej części opisałam krem nawilżający, wychwalając go niesamowicie :) Dzisiaj przyszła pora na kolejny świetny kosmetyk. A oto i on:




    Krem CC Colour Corrector, kolor Light


      Poszukiwałam jakiegoś kosmetyku kryjącego. Początkowo miałam zdecydować się na podkład. Myślałam, głowiłam się, jaki by tu wybrać za w miarę rozsądną cenę, jednak o przyzwoitej jakości. Suma summarum olśniło mnie, że przecież moja cera nie jest już problematyczna, a jedyne o co mi chodzi to o wyrównanie kolorytu. Poza tym, niedługo skończę raptem 22 lata i uważam, że jeżeli w tym wieku nie ma się problemów z cerą (trądzik, przebarwienia po trądziku bądź inne schorzenia), to jednak nie jest to jeszcze czas na podkład. 

Wiem, że spora część młodych kobiet uważa inaczej - to jest moje subiektywne zdanie, a każda z Was powinna używać takich kosmetyków, z jakimi się dobrze czuje. Ja po prostu uważam, że na mnie jeszcze przyjdzie czas, jeśli o podkłady chodzi ;)

     Zatem rozpoczęłam poszukiwanie kremu BB/CC. Uśmiechnęłam się do chłopaka, wciągnęłam do Rossmanna, przeszłam po półkach z takimi właśnie kosmetykami, zrobiłam zdjęcia wszystkim kremom BB i CC, jakie znalazłam (z cenami niższymi lub oscylującymi wokół 20 zł), wróciłam do pokoju i... rozpoczęłam wielki research! :D

     Z przeprowadzonych poszukiwań na YT i blogach wynikało jedno - CC od Kolastyny jest najlepszy! Wśród recenzji i testów innych produktów znajdowały się zarówno te negatywne jak i pozytywne, zaś jeśli chodzi o mojego wybranka :) znalazłam chyba jedną negatywną wypowiedź, reszta była jak najbardziej wychwalająca. Decyzja była już prosta :) "Kochaaanieee, pojedźmy proszę dziś do Rossmanna znóów. Zjesz coś w Macu, a ja połażę po sklepach i kupię sobie CC!". Luby się wycwanił, capnął jeszcze koleżankę: "Miałem trochę spokoju, bo Wy sobie pogadałyście, a ja tylko stałem i patrzyłem!" i powędrowałam między półki. Baa, żeby było szybciej, to nawet sam ten krem wynalazł na półce! I tak stałam się posiadaczką tegoż CC :)

    Po powrocie do pokoju się przestraszyłam, kiedy wycisnęłam go trochę na dłoń (wiem, kolor sprawdza się na żuchwie, ale ja chciałam tylko zobaczyć, jak wygląda tak na pierwszy rzut oka). Oto, co ujrzałam:


     Dość ciemny, prawda? Ja mam jasną cerę, a tu wygląda wręcz brązowo. Dałam mu jednak szansę. Spójrzcie, jak wygląda taka ilość po rozprowadzeniu:


     Jest ok, prawda? W każdym razie, jak już wspomniałam, ani dłoń, ani nadgarstek nie są nawet w odrobinie przyzwoitym miejscem do testowania takich specyfików. Na drugi dzień postanowiłam go użyć i przekonać się na własnej skórze, jaki jest naprawdę. 

zdjęcie po prawej przed użyciem, zdjęcie po lewej - z nałożonym kremem CC
     Świetnie wpasowuje się w skórę! Na zdjęciu mam jedną cieniuteńką warstwę i drugą mocniejszą, odrobinę słabszy efekt jest przy jednej warstwie. Możliwe, że nie widzicie tu znacznych różnic, ale o to mi chodziło - wyrównanie kolorytu bez zbędnej tapety. U mnie spełnia swoje zadanie! 
  • Utrzymuje się do wieczora (choć łzy płynące po policzkach go nieco rozmazują, dlatego dziewczyny - uśmiechać się! chyba, że płakać ze śmiechu ;) ), 
  • Ładnie przytrzymuje róż; pudru do niego nie używam, natomiast nakładam go na krem nawilżający,
  • Po paru godzinach zaczynam się co prawda lekko błyszczeć na twarzy, jednak nie wygląda to tak źle :) 
  • Nie zauważyłam, żeby oksydował lub zapychał cerę (pojawiły mi się dwa wypryski na twarzy, jednak myślę, że to efekt małego zaniedbania z mojej strony - już nadrabiam!).
     Produkt jest zamknięty w 40 ml tubce, kosztuje około 18 zł w Rossmannie. I znów, jak przy kremie opisywanej w poprzedniej części, aplikację meega umila nam piękny zapach! Kojarzy mi się z perfumami, utrzymuje się na skórze jakiś czas po aplikacji. To jest super! 

     Skład:



     Generalnie produkt jak najbardziej na tak dla mnie! Ciekawa jestem, jak długo mi posłuży, ale jeżeli nie będzie sprawiał problemów mojej cerze, pewnie się z nim zaprzyjaźnię. Wiecie już, dlaczego zakochałam się w  Kolastynie? :)

7 komentarzy:

  1. Kosmetyki Kolastyna są mi raczej nieznane :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś je poznasz i też polubisz, jak ja ;)

      Usuń
  2. Zazdroszczę Ci takiej pięknej buźki / cery ♥ U mnie żadne kremy CC ani BB się nie spisuję ;P muszę konkretny podkłąd kryjący ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aa, dziękuję <3 Uwierz, rok temu o tej porze byś mi nie zazdrościła - caaalusieńkie czoło wysypane, białe i czerwone potworki skutecznie uprzykrzały mi życie. Zatem głowa do góry, Tobie też będą zazdrościć! ;)

      Usuń
  3. nie wiedziałam ze kolastyna ma takie kosmetyki

    OdpowiedzUsuń
  4. nawet nie wiedziałam, że kolastyna ma kosmetyki kolorowe ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie wiedziałam, to było okrycie przez przypadek :D

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz! :)

Usuwam komentarze zawierające linki do blogów, konkursów itp.
Jeśli będę chciała odwiedzić Twój blog (a odwiedzam komentatorów!), spokojnie, znajdę go bez linku :)