Żel pod prysznic Dove Purely Pampering, Pistacja i magnolia + no jak można się tak nie dopakować...

     Już po wszystkich sesjowych bólach, siedzę w domu, taki mały urlop :)

      Żel ten wykończyłam już jakiś czas temu. Nie do końca przypadł mi do gustu. Zapach po otwarciu opakowania był przepiękny, ale podczas kąpieli stawał się trochę nieznośny, ciężko mi to określić.
     Konsystencję miał dość przyjemną, kremową. Nie uczulał mnie raczej, co jest na plus. Cenowo - cóż, warto go dorwać w promocji (około 8-10 zł), ale regularnej ceny - około 15 zł, to ja bym raczej nie dała.
     Skład:

     Raczej na tę wersję zapachową się już nie skuszę, choć na inne żele Dove (o ile będą miały przystępną cenę), zapewne już tak.


     Pakując się na przyjazd do domu zapomniałam micela, to było bardzo mądre. Zobaczymy czy na poranne oczyszczanie twarzy wystarczą mi chusteczki do demakijażu z Rival de Loop.

wybaczcie gorszą jakość, nie mam dostępu do lustrzanki

     A nawet przetestuję je dzisiaj do demakijażu właśnie, chociaż nie spodziewam się, że poradzą sobie z tuszem do rzęs (korzystając z uroków mniejszego miasta postanowiłam dać odpocząć swojej skórze i do makijażu użyć tylko tuszu do rzęs wraz z odżywką Eveline oraz odrobiny różu, żeby wyglądać na bardziej wyspaną niż w rzeczywistości :P ).


     Używałyście kiedyś Dove? Jakie macie spostrzeżenia? A może chcecie wypowiedzieć się o chusteczkach do demakijażu? Zapraszam do wyrażania opinii i dyskusji :)